Obojętność. Pustka. Nicość.
Tak długo wpadałam w otchłań. Gdy byłam już na dnie, wszystko we mnie uderzało z niewyobrażalną siłą. Wszystkie uczucia napierały na mnie, mieszały mi się w głowie, sercu, powodowały mętlik. Żeby się przed nimi obronić, zbudowałam mur. Mur, który powstał z mojego bólu, łez był bardzo mocny. Codziennie go wzmacniałam, dopóki nie poczułam cudownego odrętwienia.
Wypłakałam wszystko, całą swoją bezużyteczność. I było lepiej. Było.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz